Wyprawa czerwonym szlakiem rowerowym

Startujemy z Fortu IV

Dnia 18 kwietnia, w ramach pozyskiwania nowych danych GPS oraz testowania użyteczności aplikacji Gilgamesh, udaliśmy się za przewodnictwem pana Waldemara Wieczorkiewicza na wyprawę rowerową. Nie mniej ważnym celem było oznaczenie drogi, która w przyszłości ma być częścią czerwonego szlaku rowerowego.

Informacji nigdy za wiele.

Nasza trasa zaczynala się koło fortu IV i wiodła na północ, ku czerwonemu szlakowi. Dzięki panu Waldemarowi udało się nam przebrnąć przez las a, co za tym idzie, skutecznie oznaczyć brakującą część szlaku PTTK. Niestety niedługo później byliśmy już zdani tylko na własną orientację w terenie i głęboką wiarę w skutecznośc naszej aplikacji.

I bądź w tej sytuacji rowerzysto mądry...

Wkrótce sytuacja zaczęła się powoli komplikować. Szlak nie był ściśle oznaczony, a wręcz odwrotnie - znaki myliły i to nie jeden raz. Jak na niedomiar złego, po okolicach Torunia wędrowały chmury deszczowe, a wiatr stawał się coraz silnijszy. Udało nam się uniknąć przemoknięcia, ale kosztem totalnego zgubienia się w terenie. Dzięki naszej aplikacji ustalilismy kierunek dalszej jazdy i w efekcie dotarlismy do szosy, która po krótkiej chwili ukierunkowała się na Toruń.

Ale to nie był koniec zmagań rowerowych. Szosa mogła nas równie dobrze doprowadzić z powrotem do Torunia lub Bydgoszczy, a nawet Łodzi. I tu, po raz kolejny, pomocny okazał się Gilgamesh - wskazał nam miejsca, gdzie należy skręcić, by wrócić rodzimego miasta.

Jedynie dzięki opatrzności Bożej udało nam się uniknąć jakiegokolwiek zmoczenia, ale nie zmęczenia. Jazda pod wiatr, po trudnym terenie i w nieznanej okolicy może i jest ekscytująca ale nie można jej porównać z niedzielnym spacerem. Z pewnością, gdyby nie Gilgamesh, nie udałoby nam się wrócić do domu przed zmrokiem. Oczywiście można było zaopatrzyć się w mapy, kompas i liczyć na intuicję lub szczęście, ale ...to nie to samo! ;-)